Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Katherine Paterson. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Katherine Paterson. Pokaż wszystkie posty
Most do Terabithii - Katherine Paterson, potencjał był a wyszło jak zawsze

Most do Terabithii - Katherine Paterson, potencjał był a wyszło jak zawsze


Dzisiaj będzie krótko, więc proszę się nie rozsiadać, butów nie zdejmować.
Pewnie większość z Was kojarzy tytuł tej książki z filmem, który wyszedł w 2007 roku, a jedną z głównych ról grał mały Peeta z "Igrzysk Śmierci" 💙 #TeamPeeta (korekta by Kasia Zabłotna :D)
Ja osobiście widziałam ten film kilka razy, bo baaardzo mi się spodobał ale co dziwne stosunkowo późno odkryłam, że jest ekranizacją książki o tym samym tytule. Jestem z tych którzy preferują metodę "najpierw książka - potem film", ale wiecie, że czasami różnie bywa. Niestety w tym przypadku również odezwała się moja 'przypadłość'... Mianowicie - jeśli najpierw widziałam film i mi się spodobał to książka zawsze okazuje się gorsza (czyt. KAŻDA książka Sparksa). W tym przypadku niestety było podobnie.


Jess nie ma łatwego życia. Nie dość, że w domu się nie przelewa, a rodzice traktują go bardziej niż chłodno to na codzień musi zmagać się z czterema siostrami którym daleko o ideału. Chłopiec spędza w szkole pół dnia, a po powrocie zabiera się za swoje obowiązku na farmie - każdy dzień jest dokładnie taki sam. Aż pewnego razu w jego życiu pojawia się Leslie - ekscentryczna i pełna energii dziewczynka, która ma głęboko w nosie to co inni o niej myślą. Mimo początkowego dystansu Jess odkrywa, że dziewczyna tez może być dobrym materiałem na przyjaciela, zwłaszcza że Leslie wpada na wspaniały pomysł! W głębi lasu odkrywają magiczną krainę - Terabithiię w której sprawują władzę jako Król i Królowa, rozwiązują problemy poddanych i walczą z wrogami. Terabithia jest dla dzieciaków ucieczką od codzienności, lecz pewnego dnia dochodzi do strasznej tragedii.

Hmm... Nie wierzę, że to mówię ale po raz kolejny muszę stwierdzić, że KSIĄŻKA JEST ZA KRÓTKA. Tak, powiedziałam to! Ja wiem, że to jest historia dla dzieci i nie musi być wybitnie skomplikowana i złożona ale dodatkowe 100 stron na prawdę nikogo by nie zabiło. Moje wydanie ma około 230 stron, a do tego czcionka jest gigantyczna więc strzelam w jakieś 180 stron normalna czcionką... skromniutko.
Ta historia mogłaby być świetna gdyby poświęcono jej więcej uwagi. Dlatego w tym przypadku film ma ogromną przewagę - scenarzyści poprawili to, co w książce nie grało, czyli rozwinęli świat Terabithii. W książce jest go na prawdę mało, akcja kręci się bardziej wokół relacji między Jessem a Leslie, trudnym dorastaniu i sytuacjach rodzinnych bohaterów niż na magicznej krainie. A szkoda, bo mogliśmy mieć coś między Narnią a Baśnioborem.

Podsumowując - jeśli oglądaliście film i macie do niego sentyment to książką absolutnie nie jest lekturą obowiązkową. Natomiast jeśli seans jest wciąż przed Wami to polecam najpierw zapoznać się z książką, a potem porównać ja z filmem i koniecznie dać znać co uważacie :)


Znacie jakieś inne książki, które okazały się słabsze od swoich ekranizacji?

Copyright © 2014 booklicity , Blogger