Dramaty introwertyka czyli gorzkie żale #1 Reading slump atakuje!
Jeśli tytuł posta kompletnie nic Wam nie mówi - nie martwcie się, wszystko z Wami w porządku. Postanowiłam rozpocząć mini serię w której sobie trochę ponarzekam, coś polecę i ogólnie będę się mądrzyć na mniej ważne tematy. Jako, że jestem człowiekiem szczęśliwym (na tyle na ile moja czarna, przesiąknięta mrokiem dusza może być szczęśliwa) to praktycznie wszystkie moje problemy zaliczają się do kategorii "problemów pierwszego świata". W wolnym tłumaczeniu oznacza to, że dzieci w Afryce głodują, w Syrii jest wojna, w USA wybory wygrał Trump a ja będę sobie tutaj płakać nad tym, że nie mam weny na robienie zdjęć na instagramka.
Czytelniczy kac czy reading slump?
Nie chce mi się czytać. Tak! Powiedziałam to na głos! W tym momencie mamy 25 listopada a ja na swoim koncie w tym miesiącu mam 4 książki... Dla przypomnienia dodam że w październiku było ich 11 i jest to jak na mnie dość standardowa ilość. Nie mam pojęcia co się stało - na dojrzewanie już za późno, na przekwitanie jeszcze za wcześnie więc chyba po prostu przepoczwarzam się w coś paskudnego. Taki stan rzeczy nakłonił mnie do sięgnięcia po "Muminki" które miały być na rozruch - nie wyszło. W takich przypadkach zazwyczaj sięgam po "Harrego Pottera i cokolwiek" ale na początku roku przeczytałam całą serię... a półki uginają mi się od książek których nie czytałam jeszcze 478931 razy. Bezapelacyjnie mam reading slump, który po polsku jest... no właśnie, czym? Czytelniczym zastojem? Bo na pewno nie czytelniczym kacem jak go niektórzy nazywają. Ja rozumiem to tak: kac książkowy występuje wtedy kiedy nie możemy się 'podnieść' po przeczytaniu książki, która wywarła na nas ogromne wrażenie, wzbudziła silne emocje i przez to nie jesteśmy w stanie tak po prostu o niej zapomnieć i sięgnąć po kolejną pozycję (dajcie mi chwilę na pochlipanie nad "Bez serca" - Marissy Meyer) Natomiast reading slump jest wielkim, tłustym wrzodem na tyłku którego nie możemy się pozbyć. Chcemy. BARDZO! Ale czasami nie ma rady - trzeba przeczekać. Obejrzeć jakiś film, nadrobić zaległości w serialach... posprzątać w kuchennych szafkach, zmienić pościel, przemeblować sypialnię - gwarantuję że coś w końcu pomoże :)
Jak czytać dużo i ILE to jest dużo.
Wydaje mi się, że czytam dużo - naturalnie jest to dość subiektywna opinia. Aktualnie "czytam" (raz na jakiś czas biorę do ręki mając nadzieję że mi się zachce) 123 książkę w tym roku, nie żeby to było jakieś bardzo istotne ale wiem, że dla wielu osób jest to liczba wręcz nieosiągalna. Nie zrozumcie mnie źle - NIEWAŻNE ile czytasz, ważne że czytasz. Jeśli przeczytasz jedną książkę w miesiącu - super! 3 w roku - też OK! Na jednej z facebookowych grup padło pytanie "Którą książkę w tym roku czytacie?" odpowiedzi były bardzo różne ale ludzie zaczęli mieć wątpliwości: "87 książek? Przecież to niemożliwe, chyba że ktoś nie ma pracy i obowiązków!". Ha! A właśnie że nie. Zauważyliście że im mniej mamy czasu tym lepiej go organizujemy? Jeśli wiemy, że w przeciągu kolejnych 10 lat nie będziemy mieć czasu żeby zasiąść w ciszy na kanapie i poczytać to szukamy innego wyjścia. Na czytanie więcej nie ma złotego środka. U mnie najlepiej sprawdza się jedna rzecz - zawsze mam ze sobą książkę i czytam kiedy tylko mogę. Dosłownie.
Smażę naleśniki? Nie muszę się w nie wpatrywać - stoję i czytam. Czekam w kolejce do lekarza? Czytam. Jadę pociągiem? Czytam. Jem śniadanie? Czytam.
Kolejną opcją są audiobooki - genialny wynalazek! Biorę prysznic? Słucham. Gotuję obiad? Słucham. Sprzątam w domu? Słucham.
Czy to wszystko odbywa się kosztem oglądania filmów i seriali? Tak, nie ma co ściemniać - od kiedy czytam więcej oglądam zdecydowanie mniej ale nie ma tu mowy o jakimkolwiek poświeceniu, przecież czytam bo lubię a nie 'bo muszę'. Oczywiście że duże liczby wzbudzają w nas jakiegoś rodzaju satysfakcję ale jednocześnie nie ma co się stresować - jeśli nie przeczytam w tym roku tych wymarzonych 130 książek to świat się nie zawali. Co z tego że ktoś przeczytał więcej od nas? Każdy czyta tyle ile chce i na ile mu pozwala czas, a jeśli ktoś czuje się lepszy bo czyta WIĘCEJ... to ja nie wiem jak mu pomóc ;)
Smażę naleśniki? Nie muszę się w nie wpatrywać - stoję i czytam. Czekam w kolejce do lekarza? Czytam. Jadę pociągiem? Czytam. Jem śniadanie? Czytam.
Kolejną opcją są audiobooki - genialny wynalazek! Biorę prysznic? Słucham. Gotuję obiad? Słucham. Sprzątam w domu? Słucham.
Czy to wszystko odbywa się kosztem oglądania filmów i seriali? Tak, nie ma co ściemniać - od kiedy czytam więcej oglądam zdecydowanie mniej ale nie ma tu mowy o jakimkolwiek poświeceniu, przecież czytam bo lubię a nie 'bo muszę'. Oczywiście że duże liczby wzbudzają w nas jakiegoś rodzaju satysfakcję ale jednocześnie nie ma co się stresować - jeśli nie przeczytam w tym roku tych wymarzonych 130 książek to świat się nie zawali. Co z tego że ktoś przeczytał więcej od nas? Każdy czyta tyle ile chce i na ile mu pozwala czas, a jeśli ktoś czuje się lepszy bo czyta WIĘCEJ... to ja nie wiem jak mu pomóc ;)
Lista winowajców - kto ponosi odpowiedzialność za moje bankructwo po Black Friday.
Nie ma co się oszukiwać - jestem uzależniona. Mam na imię Ania, mam 28 lat i jestem książkoholiczką.
Od marca tego roku kupiłam prawie 300 książek - dobrze że jeszcze mam gdzie mieszkać i co jeść. Black Friday był dla mnie kolejną wymówką na kupienie książek których nie przeczytam przez kolejne 2 lata - no ale przecież przecena! Jakby tak przymknąć oko to można by powiedzieć że ja wręcz ZAOSZCZĘDZIŁAM! Przecież 20 książek to wcale nie tak dużo...
Jeśli kiedykolwiek założę konto na Patronite to znaczy że potrzebuje pomocy - poinformujcie odpowiednie władze, obiecuję że nie będę miała pretensji.
Od marca tego roku kupiłam prawie 300 książek - dobrze że jeszcze mam gdzie mieszkać i co jeść. Black Friday był dla mnie kolejną wymówką na kupienie książek których nie przeczytam przez kolejne 2 lata - no ale przecież przecena! Jakby tak przymknąć oko to można by powiedzieć że ja wręcz ZAOSZCZĘDZIŁAM! Przecież 20 książek to wcale nie tak dużo...
Jeśli kiedykolwiek założę konto na Patronite to znaczy że potrzebuje pomocy - poinformujcie odpowiednie władze, obiecuję że nie będę miała pretensji.
Ale jak to w życiu bywa - nic nie dzieje się bez przyczyny. To te całe 'jutuby' każą mi kupować te rzeczy! Naoglądam się pięknych okładek, nasłucham zachwytów i co ja biedna poradzę że muszę kupić.
Zanim zainteresowałam się blogowaniem i blogami książkowymi cała moja wiedza dotycząca książkowego świata pochodziła z YouTube a że nie chcę być bankrutem w pojedynkę więc oto kanały które polecam Wam z całego serca - oglądajcie a potem kupujcie. Założymy małą społeczność bezdomnych książkoholików i będziemy żyć w zgodzie i harmonii. Co z tego że pod mostem.
"Panie kirowniku! Będzie Pan tak dobry i dorzuci 5 złociszy bo nam do nowej powieści Sparksa brakuje"
Polskie kanały
1. Anita z Book Reviews
Czy Anitę trzeba komuś przedstawiać? Szaleńcze paplanda to jej znak rozpoznawczy, nikt nie przekona Was do przeczytania książki jak nasza naczelna Okładkowa Sroka :)
2.Ewa z Cat Vloguje
To jak Ewa potrafi zjechać książkę jest wręcz talentem - to po prostu trzeba umieć. Tutaj nie ma głaskania czytelniczych paździerzy.
3. Ania i Marta czyli Bestselerki
Dziewczyny świetnie uzupełniają się nawzajem, bardzo miło się ich słucha i mimo że tarfiłam na nie dość niedawno to wiem że zostaję na dłuuuuuugo.
Kanały zagraniczne
1. Heather z Bookables
To pierwszy kanał książkowy który zasubsktybowałam - Heather poleciła mi masę książek które teraz uwielbiam i sama polecam innym.
2. Regan z Peruse Project
Krótko i na temat - mamy z Regan bardzo podobny gust czytelniczy i w większości przypadków podobają Nam się te same książki :)
3. Jessie z Jessie the reader
Czasem męski punkt widzenia jest o wiele ciekawszy niż ten który sama doskonale znam, do tego Jessie jest zabawny i poleca same hicioty!
Zanim zainteresowałam się blogowaniem i blogami książkowymi cała moja wiedza dotycząca książkowego świata pochodziła z YouTube a że nie chcę być bankrutem w pojedynkę więc oto kanały które polecam Wam z całego serca - oglądajcie a potem kupujcie. Założymy małą społeczność bezdomnych książkoholików i będziemy żyć w zgodzie i harmonii. Co z tego że pod mostem.
"Panie kirowniku! Będzie Pan tak dobry i dorzuci 5 złociszy bo nam do nowej powieści Sparksa brakuje"
Polskie kanały
1. Anita z Book Reviews
Czy Anitę trzeba komuś przedstawiać? Szaleńcze paplanda to jej znak rozpoznawczy, nikt nie przekona Was do przeczytania książki jak nasza naczelna Okładkowa Sroka :)
2.Ewa z Cat Vloguje
To jak Ewa potrafi zjechać książkę jest wręcz talentem - to po prostu trzeba umieć. Tutaj nie ma głaskania czytelniczych paździerzy.
3. Ania i Marta czyli Bestselerki
Dziewczyny świetnie uzupełniają się nawzajem, bardzo miło się ich słucha i mimo że tarfiłam na nie dość niedawno to wiem że zostaję na dłuuuuuugo.
Kanały zagraniczne
1. Heather z Bookables
To pierwszy kanał książkowy który zasubsktybowałam - Heather poleciła mi masę książek które teraz uwielbiam i sama polecam innym.
2. Regan z Peruse Project
Krótko i na temat - mamy z Regan bardzo podobny gust czytelniczy i w większości przypadków podobają Nam się te same książki :)
3. Jessie z Jessie the reader
Czasem męski punkt widzenia jest o wiele ciekawszy niż ten który sama doskonale znam, do tego Jessie jest zabawny i poleca same hicioty!
Na dzisiaj to by było na tyle - jeśli macie jakieś kanały do polecenia to absolutnie się nie krępujcie, każdy zerknę i obadam.
Jak to u Was wygląda z tym czytaniem ostatnio? Wiem, że listopad często bywa cięższym miesiącem jeśli o to chodzi - łączmy się w bólu!
Jak to u Was wygląda z tym czytaniem ostatnio? Wiem, że listopad często bywa cięższym miesiącem jeśli o to chodzi - łączmy się w bólu!
He he społeczność bezdomnych książkoholików dobre. Dopisuję się do listy z 4 tysiącami swoich książek :)
OdpowiedzUsuńZ 4 tysięcy książek to dałoby radę dobry fort zbudować nawet, bylibyśmy najlepiej ustawionymi bezdomnymi w okolicy ;)
UsuńŁączę się z Tobą w bólu. Mnie też nie chce się czytac. Najchętniej ciagle bym spała. Może w zimowy sen zapadam. O Matko!☺
OdpowiedzUsuńJa chyba razem z Tobą, nic tylko bym się przewalała z boku na bok. Tak to narzekam że nie mam czasu na czytanie a teraz jak mam to mi się nie chcę... i weź to dogódź kobiecie :D
UsuńSkąd ja to znam? Ciekawy tekst napisałaś o czytaniu albo nieczytaniu, ale zachęciłaś mnie!
OdpowiedzUsuńJuż tylko pisanie mi w życiu zostało, bo z czytaniem to coraz gorzej... Od jakiegoś czasu mam wrażenie że ja te książki po prostu kolekcjonuje ;)
UsuńCzasami, zazwyczaj w wakacje mam taki zastój czytelnicy, że aż wychodzę z siebie i załamuję ręce nad własnym upadkiem intelektualnym. I to właśnie w wakacje, kiedy, uwolniona z obowiązków uczelnianych, powinnam rzucić się na całą literaturę czytaną ,,dla przyjemności"! Niestety, po pochłonięciu 30 książek do jednego egzaminu w wakacje mam ochotę tylko na prostą, fizyczną pracę i sport.
OdpowiedzUsuńWiem, że czytam dużo, ale czy ,,na uczelnię" się liczy? Zresztą, czy czytanie wielu książek naprawdę tak bardzo się liczy? Ja wyznaję raczej zasadę ,,nie ważne ile, ważne jakiej jakości". Lepiej przez rok czytać niesamowite dzieło które odmieni twoje życie niż w tym samym czasie połknąć dwieście takich samych kryminałów. Z organizowaniem sobie czasu to święta prawda, im go mniej, tym lepiej :D
Chciałabym w ogóle mieć tyle książek! od kiedy wyprowadziłam się z domu rodzinnego, mającego charakter prywatnej biblioteki, cierpię na niedobór książek w swoim otoczeniu. W tym miesiącu kupiłam ich sześć, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Niestety, biorąc do ręki jakąkolwiek książkę słyszę natychmiast głos sumienia ,,jesteś codziennie w bibliotece, wypożycz ją sobie a nie hajs marnujesz!". To głupi głos, bardzo głupi. Kupowanie książek to nie tylko wymiana towarowa, to filozofia i styl życia.
Zazdroszczę tego głosy w głowie! Ja od kilku lat mieszkam w Danii, z językiem bywa różnie ale nie sięgam po książki w tym języku bo jestem zdecydowanie za słaba więc mój głos mówi "Kup sobie, należy Ci się - przecież nie wypożyczysz z biblioteki!":D
UsuńWszystko co czytasz się liczy! Jakiś czas temu spotkałam się ze stwierdzeniem że ludzie którzy nie czytają się głupi/ograniczeni i że KAŻDY powinien czytać! Że co proszę? Ludziom się w dupach przewraca. Zazwyczaj nie udzielam się w takich dyskusjach ale aż we mnie zawrzało! Mój chłopak nie czyta książek - nie lubi i koniec! Za to czyta o tym co go interesuje w internecie i jest jednym z mądrzejszych ludzi jakich znam. Dokładnie tak jak mówisz - nie liczy się ilość tylko jakość tego co czytamy. No i to ile nam to przynosi przyjemności :)
Ciekawy wpis. Znam to bardzo dobrze. Ciesze się, że napisałaś taki post.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Niestety ale raz na jakiś czas musi się taki czytelniczy leń pojawić, nie ma przebacz :)
UsuńCo do kupowania, to ja od jakiegoś czasu mocno się stopuję. Trochę zdrowia mnie to kosztuje ale cóż, odwyk to odwyk. Ja również czytam dosłownie wszędzie i bez książki się nie ruszam nigdzie. Przestój czytelniczy dopada mnie przeważnie dwa razy w roku, podobnie jak wypalenie blogowe. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa sobie zawsze obiecuje że JUŻ NIC WIĘCEJ NIE KUPUJE! Ale kończy się jak zawsze... Doszło do tego że przeliczam rzeczy na książki: "Co? Ten cardigan kosztuje 120zł?! Przecież to z 5-6 książek!". Jestem CHO-RA.
UsuńJa staram się mało kupować i jakoś mi się udaje :D
OdpowiedzUsuńJa tez się staram i to BARDZO... ale się nie udaje :D Jakieś rady?
UsuńNie przejmuj się - mnie też brakuje chęci na czytanie, ale przy okazji opuściłam się w prowadzeniu bloga i instagrama, które ledwo zipią...Może to taki okres po prostu, że nic nie idzie, tak, jakby się chciało?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Tak mi się wydaje właśnie, bo widzę że nie jestem w tym chorym stanie sama ;) teoretycznie 'powinnam' wrzucić teraz jakąś recenzję książki ale ani nic nowego nie przeczytałam, a jednocześnie NIE CHCE mi się pisać o czymś co przeczytałam dawno temu. Nic tylko położyć się i umrzeć ;)
UsuńJa akurat w tym momencie mam do czytania wenę, ale wiem, co przeżywasz, bo nieraz - zarzucona egzemplarzami wydawnictw, zmuszam się do tego, by po książkę sięgnąć. A nic bardziej mnie nie zniechęca, niż ponaglanie i wieczne pytania, kiedy mogą spodziewać się recenzji. Grr...
OdpowiedzUsuńMi się ten cały reading slump zaczął właśnie w momencie gdy otrzymałam książkę od wydawnictwa i uparłam się że muszę ją przeczytać W TEJ CHWILI... Mimo że bardzo mi się podoba to coś ciężko szło :/
UsuńTeż miałam taki zastój że nawet Potter nie pomagał...
OdpowiedzUsuńDosłownie też czytam wszędzie, ale naleśniki to jednak wolę pilnować :) telewizor widze jak wygląda przy ścieraniu z niego kurzu, a o aktualnych programach czy serialach nie wiem nic.
Od czasu do czasu słucham i oglądam recenzje na youtube ale nie mam jakiegoś ulubionego kanału
Na telewizor zdarza mi się zerkać ale tylko gdy oglądam Netflixa, jakiś film albo Youtbe bo telewizji nie mam od ponad 3 lat :) A na takie "patrzenie" tez mało kiedy jest czas...
UsuńPierwszy raz tak miło mi się czytało, o czyimś zastoju czytelniczym :D Muszę tu częściej wpadać. Poza tym zgadzam się a pro po Cat - uwielbiam jej od czasu do czasu posłuchać, no i zawsze wprowadza mnie w osłupienie, ile ona czyta! Choć nie twierdzę, że to niemożliwe. Powiem więcej, wierze, że gdybym tak bardzo nie lubiła oglądać seriali to sama mogłabym mieć podobne wyniki (oczywiście, jeżeli wcześniej bym nie zbankrutowała). Pozdrawiam, Wielopasja
OdpowiedzUsuńMoja niedola sprawia Ci przyjemność! :O Niedobra ty ;)
UsuńJa raz na jakiś czas staczam walkę książka vs. serial ale zazwyczaj wygrywa książka. Od jakiegoś czasu staram się nie zaczynać nowych seriali bo ledwo mam czas na oglądanie tych 'starych' - jeszcze nawet nie zaczęłam nowego sezonu The Walking Dead :(
Wydaje mi się, że w życiu każdego Czytelnika nastąpił moment zastoju, chwilowy brak weny na czytanie, lenistwo. Tak. Sama raz na jakiś czas przez to przechodzę. Hmm, ale to chwilowe, czasami tak musi być. Przynajmniej w moim przypadku, po taki zastoju, znowu nabieram chęci na czytanie. Czasami człowiek musi odpocząć również od książek. Odetchnąć, poznać coś nowego, zainteresować się czymś innym. Czasami warto się lenić. Takie jest życie. Różnorodne. Pozdrawiam cieplutko :D
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację, poobijałam się przez kilka dni a wczoraj praktycznie na raz wciągnęłam książkę Brittany Cherry - chyba mi się poprawia :D
UsuńOstatnio też już nie mam siły na czytanie, ale mam nadzieję, że to tylko takie przejściowe lenistwo.
OdpowiedzUsuńNa pewno przejściowe! Ja mogę oficjalnie stwierdzić że po ponad tygodniu mój leń skończył się wczoraj - zupełnie niespodziewanie. Chyba napisanie posta było oczyszczające :D
UsuńJuż dawno odkryłam, że aby mieć dużo ksiażek, wcale nie trzeba mieć dużo pieniędzy, tylko dużo miejsca xD Niestety ja już mam deficyt, dlatego i nowych cudeniek coraz mniej :<
OdpowiedzUsuńCiebie też to dopadnie xD
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
U mnie też już miejsce się kończy w będąc ze sobą szczera powinnam powiedzieć że JUŻ się skończyło. Nie wiem co ja pocznę ze swoim życiem w przyszłym roku :D
UsuńO kurde, prawie 300 książek to 3 razy więcej, niż mam u siebie w całej biblioteczce! Haha ale to dobrze, trzeba powiększać zasoby :D♥
OdpowiedzUsuńObsession With Books
Zasoby czy choroba/uzależnienie - jedno i to samo :D
UsuńPowiem tak... jeśli brakuje mi "weny" do czytania to niczego nie przeczytam nawet tego co z reguły lubię.. muszę mieć tę wenę i już.
OdpowiedzUsuń"NIEWAŻNE ile czytasz, ważne że czytasz. " dokładnie... dla kogoś 3 książki w roku bedzie dużo, bo wcześniej w ogóle nie czytał lub jest tak zaganiany, że nie ma na to czasu... to nie wyścigi kto wiecej... czytanie ma sprawiać przyjemnosć ;)
Dlatego postanowiłam się nie zmuszać i odpuścić czytanie na jakiś czas ale chyba napisanie postu miało oczyszczający wpływ bo wczoraj wciągnęłam książkę na raz! ;)
UsuńPowiem Ci, że chyba mnie zaraziłaś trochę tym reading slump. Niby chce mi się czytać, ale jednocześnie mi się nie chce i myślę, czy ja nie mam przypadkiem dalej kaca po Promyczku... :P
OdpowiedzUsuńA kanały obczaję, bo nie wszystkie znam!
Po "Promyczku" ludzie powinni dostawać chorobowe w pracy żeby mogli poużalać się na sobą w domowym zaciszu :D
UsuńGenialny pomysł na wpis! Zastój czytelniczy bardzo dobrze znam, a jeszcze bardziej zna to mój blog - który w tym miesiącu dostał AŻ dwa nowe posty. Cóż ja poradzę, że biologia mną zawładnęła? No nic. Mus to mus. Jeśli chodzi o polecajki, to bardzo polecam "odczytaj". Dziewczyna cudownie opowiada, a słucha się jej jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Wielkie dzięki, bardzo chętnie zerknę na kanał - wydaje mi się że go nie znam :)
UsuńMnie właśnie chyba ten blog męczył najbardziej, że nic nie przeczytałam nowego i o czym tu pisać! Post powinien być 'teoretycznie' w czwartek a tu nic... Ale czasem trzeba sobie odpuścić. Mi po ponad tygodniu zastój przeszedł dosłownie wczoraj :)
U mnie akurat listopad na plus, bo zaczynam 11 książkę, ale zdarzają mi się gorsze miesiące - to normalne i zgadzam się z tym, że ważne, by w ogóle czytać ;) A co youtuba, ja nie oglądam żadnych kanałów książkowych, strasznie mnie nudzą :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
Ja powoli nadrabiam zaległości ale cudów w tym miesiącu nie będzie :) A na YT zazwyczaj oglądam zagraniczne kanały bo lubię wiedzieć czego się u Nas spodziewać :D
UsuńPodoba mi się Twoje poczucie humoru! Ja zawsze na czytelniczy zastój radzę sobie wchodząc na blogi recenzenckie i jak widzę, że ktoś przeczytał jakąś zniewalającą historię jestem na siebie wściekła, że ja tak marnuje czas i od razu po coś sięgam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
poprostualeksandraa.blogspot.com
Ja mam podobnie, widzę że ktoś dużo czyta i wkurza mnie że ma zastój i się tylko szamocze jak głupia, zaczynam miliard książek i żadna mi nie pasuje :/
UsuńTeż jestem uzależniona od kupowania książek. :D Staram się to ograniczyć, ale nie do końca mi to wychodzi. Co do audiobooków to niestety nie mogę się do nich przekonać. ;)
OdpowiedzUsuńMi właśnie też to nie wychodzi, będę musiała zaraz myśleć o kredycie na dom bo w moim mieszkaniu nie ma miejsca na więcej regałów :D
UsuńJa staram się ograniczać w kupowaniu książek, tym bardziej że miejsca za dużo nie mam. A nie chcę mieć całego pokoju w książkach do tego stopnia, że nie mam gdzie się ruszyć :) Nie wiem, ile książek kupiłam w tym roku, ale na pewno nie więcej niż 30.
OdpowiedzUsuńBooktubowi nie ufam już zupełnie, często są tam same pozytywne recenzje bez wytykania wad. Ale lubię czasem obejrzeć :) Bestselerki dopiero niedawno odkryłam, faktycznie miło się ich słucha :)
Ja długo korzystałam tylko z ebooków bo za granicą słabo było z dostępnością książek, parę lat temu jedynie Empik miał wysyłkę zagraniczną i to za miliony money :/ Uzbierałam ogromną kolekcję ebooków a w tym roku przerzuciłam się na kupowanie papierowych... kompletne bankructwo.
UsuńJa takie chwalenie książek zauważyłam często na polskich YT, na wielu kanałach zagranicznych nie boją się powiedzieć co jest nie tak.
A widzisz, ja zagranicznego booktuba nie oglądam. Może powinnam zacząć, bo ten polski naprawdę już mnie od siebie odpycha.
UsuńMnie trochę też, głównie dlatego że jak wychodzi jakaś książka która w 98% przypadków jest młodzieżówka to trąbią na niej na KAŻDYM kanale, do porzygu za przeproszeniem... Jakby inne książki przestały istnieć. Wiadomo że nasz rynek wydawniczy jest mniejszy niż ten w Stanach ale nie można powiedzieć że w Polsce wychodzą 2 książki na krzyż i trzeba o nich opowiadać przez pół roku.
UsuńIle się uśmiałam to moje.
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Pełno śmiechu!
Ja prawie nie kupuję ksiazek, chyba ze uslysze słowo AMAZON TANIO :D
A co do czytania, to w sumie kazdy ma inne tempo. Ja mam za sobą 150 ksiazek w tym roku i co? :D
Pracuje, pisałam inżynierkę, ucze sie do obrony i gram po kilkanascie godzin dziennie. Da sie? Ano da.
No bardzo mi miło że śmieszy Cię moja niedola! :D
UsuńCiesze się, że parę osób rozbawiłam bo post chyba miał wpływ terapeutyczny bo przedwczoraj wciągnęłam książkę NA RAZ!
Mi się marzyło 150 w tym roku *.* Ale nie dociągnę, miałam ze 2-3 zastoje i już za późno. Może w przyszłym roku :)
Spokojnie, ja też obecnie za czytanie się zabrać porządnie nie mogę. Okej, mam chyba 7 książek przeczytanych w listopadzie, ale od tygodnia czytam "Różaniec" Kosika i chociaż chce - to ja nie umiem do tego przysiąść ;/ Dziś zmieniam lekturę, może po niej coś się ruszy, a do Kosika po prostu wrócę po niej.
OdpowiedzUsuńJa chyba musiałam po prostu swoje odczekać bo w weekend coś mi się ruszyła na szczęście! Ale tez tak mam że czasem muszę zmienić książkę na jakąś inną i od razu jest lepiej, a potem ewentualnie wracam do tej poprzedniej jeśli mnie zainteresowała :)
UsuńŚwietny post! Kocham Twój styl pisania! Powiem szczerze, że dla mnie cztery książki w miesiącu to nie kryzys, tylko codzienność, ale rozumiem, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i jak Twoja norma oscyluje w granicach dwucyfrowej liczy, nie dziwię się, że określasz to mianem niechęci do czytania :D O tak, Harry Potter i cokolwiek najlepszy na czytelniczy dołek, mimo wszystko czasem, jak świat się uprze, to nic juz nic nie pomoże :D Super, że w ten weekend coś się ruszyło, może po prostu pokonałaś jesienne rozleniwienie i odpoczęłaś tak, by z nowymi siłami zabrać się znów za czytanie :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o czytanie - ja w ogóle uważam "czytelniczy terror" za coś niedobrego. Jasne, że fajnie jeśli czytamy, ale z drugiej strony, jeśli siedzimy i czytamy książki dla rozrywki, typowo lajtowe - czy czyni to nas lepszymi, bardziej wartościowymi ludźmi? Myślę, że owszem, rozwija znajomość języka polskiego (o ile książka sama sobą reprezentuje jakiś poziom), poprawia zdolności składania zdań :D, rozwija wyobraźnię, ale wcale niekoniecznie zmienia nas w innych ludzi :D O, może też zwiększać empatię. Ale wydaje mi się też, że statystyki dotyczące czytelnictwa, mówiące o tym, że Polacy nie czytają wcale, są trochę nieprecyzyjne. Weźmy pod uwagę ludzi, którzy szukają tego, co ich interesuje w sieci. Albo nałogowo czytają prasę, niektóre magazyny reprezentują sobą naprawdę wysoki poziom (ekonomia, polityka, magazyny specjalistyczne). Być może wertując setki artykułów w sieci czytamy tak naprawdę wiele książek, tylko one nie są fizyczne, realne, namacalne. A buszowanie w sieci niekoniecznie musi oznaczać przeglądanie kwejka, czy czytanie pudelka. Trzeba nauczyć siebie samych i innych, ze czytanie to nie tylko rozwój, ale też zwyczajna rozrywka - jak film, teatr, widowisko sportowe. Takie podejście z pewnością sprawi, że czytanie przestanie być na cenzurowanym, szczególnie u dzieci :D
Też uważam, że nie czytamy na wyścigi i nie ma sensu się o to kłócić. Ktoś czyta 150 książek rocznie? Chylę czoła! Ktoś inny jedną - fajnie, że znalazł czas i coś dla siebie. Jeszcze inny przeczytał tonę zdań o marketingu i zarządzaniu - super, pewnie się czegoś nauczył! Kolejny jest kinomanem, ogląda filmy na naprawdę wysokim poziomie, obejrzał milion dokumentów o wojnie, broni, sytuacji na bliskim wschodzie, nie przeczytał żadnej książki, ale jest bogaty w wiedzę i spędził czas na czymś co kocha? Też super. Inny namiętnie usypia przy słuchowiskach i audiobookach, a w samochodzie słucha Pana Tadeusza, naprzemiennie z Krzyżakami - dla mnie bomba. Róbmy co kochamy, nie patrzmy na to co robią inni, nie oceniajmy ich patrząc przez pryzmat swojej osoby i wszystko będzie dobrze :D
Pozdrawiam: :D
Podpisuje się pod każdym Twoim słowem, ja czasem mam wrażenie że niektórzy ludzie czytający książki uważają się za inteligencję narodu. Mój chłopak nie czyta książek, nie lubi, nie ciągnie go, zraził się w szkole i tak mu zostało. ALE czyta masę rzeczy w internecie i to CODZIENNIE, czyta o polityce, o ekonomii, o nowych technologiach - czyli o tym wszystkim co go interesuje. Nie przeczytał ani jednej książki w tym roku a jest jednym z najmądrzejszych ludzi jakich znam więc to nie jest jakiś wyznacznik. Jak widzę na niektórych grupach jak ludzie się zacietrzewiają "Jak to! Trzeba czytać! Każdy musi czytać!" A to przepraszam jest niezbędna do życia funkcja życiowa że TRZEBA? Ktoś lubi grać na konsoli to niech gra, ktoś inny woli iść pobiegać - też super. Ja lubię posadzić tyłek w fotelu, przykryć się kocem i czytać książkę - nie wiedzieć czemu ale nie czuje się nagle jakbym mogła konkurować z Einsteinem w teście na inteligencję ani nie mam jak na razie pomysłu na formułę leku na raka. Jasne że robię mniej błędów i powiedzmy że mam bogatszy język niż gdybym nie czytała wcale ale nie róbmy z tego wielkiego 'halo', za to nie dostaje się medali.
UsuńSwoją drogą - napisałaś najdłuższy komentarz w historii blogowania! Bardzo lubię jak mnie odwiedzasz :)
Ja dołączę się anegdotką - na studiach miałam miesiące, kiedy to nie przeczytałam ani jednej książki, równocześnie czytając po kilkaset tysięcy słów w fanfikach, na których zresztą nauczyłam się angielskiego. Ktoś może powiedzieć, fanfiki to nie literatura. Ja na to odpowiem, że wiele z tych fanowskich utworów było lepszych niż gros wydanych książek i do dzisiaj lubię sobie do co poniektórych wracać. To jak, czytałam czy nie?
UsuńPewnie że tak! A co najważniejsze spędzałaś czas tak jak miałaś na to ochotę i przynosiło Ci to przyjemność :) Do tego trenowałaś angielski! Multitasking w pełnej okazałości ;)
UsuńOJEJ tez bym chciala przeczytac kiedys tyle ksiazek ile ty :ooo podziwiam.
OdpowiedzUsuńhttp://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Ostatnio jest wyjątkowo słabo ;)
UsuńTeż uważam, że kac książkowy jest po lekturze, która nas zrujnuje, a nie, że nic nie czytamy, bo... mamy lenia. Ja też tak miałam nawet w tym miesiącu. Ale się podniosłam o dziwo, trzeba było wziąć się w garść, tyle, że teraz mam problem bo nic nie umiem na zaliczenie piątkowe, a jutro do pracy na 12 godzin i ja nie wiem jak ja to wszystko ogarnę w czwartek i piątek rano... Taki tam krzyżyk na drogę. Nie słucham audiobooków. Ebooki również mocno ograniczyłam. Mam mniej czasu i lepiej wszystko sobie układam, kiedy i co przeczytam by się wyrobić z recenzenckimi i co ważne nie brać ich tonę, bo na nic to się nie zda. A ja nie skorzystałam z Black Friday. Kupiłam na przecenie wcześniej U Novae Res trzy książki i zapłaciłam za nie jedyne 53 złote. Oczywiście nic nie może być pięknie i okazało się, że pomylili się i wysłali mi inną książkę. Dzisiaj musiałam do nich dzwonić i o dziwo się dodzwoniłam, bo wczoraj nie łaskaw byli odebrać... i przyślą mi tą, za którą zapłaciłam, całe szczęście.
OdpowiedzUsuńTak w ogóle, to fajny post, podoba mi się. ;) Ja mam dwa razy w miesiącu takie gadanie o niczym, więc znam ten ból dupy, na który nie ma ratunku. I czasami jeszcze mi mało niż te dwa posty. ;P
Ja koniecznie muszę wprowadzić takie paplando na stałe bo czasem jest ciężko z tym czytaniem ;)
UsuńJa obkupiłam się na Black Friday a do tego przypomniało mi się że wcześniej złożyłam zamówienie na Taniej Książce - jestem chora psychicznie, nie mam czasu na TYLE książek. Chociaż pewnie GLS jako najgorszy kurier wszechświata zadba o to żebym nie dostała ich zbyt szybko, notorycznie dostaję paczki z opóźnieniem <3
Ja książek staram się nie kupować, bo te nieprzeczytane krzywo na mnie patrzą, więc mam ambitny plan wyczytania swoich... Który mi jakoś nie idzie, bo a to egzemplarz, a to BT... xD
OdpowiedzUsuńJa w tym momencie mam 100 książek i to tak bez lipy, tzn. potrafię z tydzień nie czytać czasami, bo wolę robić coś innego czy coś. Niby mam cel 150 w ciągu roku, ale nie płaczę, że nie wyjdzie, bo to nie na wynik, a na przyjemność jest obliczone czytanie :D
Musisz mi wierzyć że ja też się STARAM! Bardzo się staram nawet nie kupować... no ale co poradzę ;) Mam silną wole do wszystkiego tylko nie do książek.
UsuńAle na szczęście powróciłam do czytania więc może nadejdzie moment że większość moich książek będzie przeczytana. MOŻE ;)
Kac książkowy to stan, który prędzej czy później dotyka każdego mola książkowego - podobnie jak z katarem, przeczekać, uzbroić się w cierpliwość, aż pewnego dnia ręka sama sięgnie po apetycznie wyglądającą powieść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na szczęście ja już swoje 'wychorowałam' i chęć do czytania powróciła w najmniej spodziewanym momencie :)
UsuńTrafiłaś tym wpisem w sedno, bo i u mnie swego rodzaju zastój. Od dwóch tygodni męczę książkę, która jest szalenie interesująca i niezwykle ważna jeśli chodzi o treści, które w sobie zawiera. A tu ściana: nie chce mi się. Ok, przy okazji wiele wymówek opierających się na prawdzie: więcej pracy, nowe projekty, drugi sezon "Stranger Things" :P i takie tam. Ale muszę przeczekać. Jeden taki spowolniony okres miałem w czerwcu, teraz akurat przypada drugi. Przeżyję ;)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku tez miałam już zastój, tez jakoś latem ;) Nie ma przebacz, trzeba się czasem przemęczyć po prostu ;)
UsuńDla mnie druga połowa listopada to taki trochę reading slump. Trochę, bo nie chcę czytać niczego wciągającego, zanim nie sięgnę po "Oathbringera", co oznacza dużo czasu na youtubie, sudoku w każdej wolnej chwili i zero czytania.
OdpowiedzUsuńBooktube to świetne miejsce, żeby dowiedzieć się o nowych pozycjach, o starych ale jarych klasykach, a także żeby pozazdrościć zakupów książkowych (katuję się bookhaulami namiętnie, czemu sobie to robię, no czemu?).
Ja podobnie, uwielbiam haule a potem jest ból chociaż sama mam coraz mniej miejsca na półkach :)
UsuńNa szczęście jakoś się z tego reading slump wydostałam ale nie było łatwo... za to w ostatnie 5 dni nadrobiłam zaległości z całego miesiąca, na podsumowaniu nie będzie wstydu!